Koronawirus z Wuhan – czy jesteśmy wobec niego bezbronni?
Jak groźny jest koronawirus?
Nasza wiedza o charakterystyce epidemii wirusowych i zdobyta już do tej pory wiedza o koronawirusie SARS-CoV-2 nakazuje z dużą dozą prawdopodobieństwa oczekiwać, że epidemia ta zawita również w najbliższych dniach do Polski. Dzisiaj został potwierdzony pierwszy przypadek pacjenta zarażonego koronawirusem w Zielonej Górze. Czy jesteśmy zatem skazani na bardzo poważne zagrożenie zdrowia, czy nawet życia? Czy można zrobić cokolwiek, by takie zagrożenie zredukować?
Jak każda stosunkowo poważna choroba zakaźna, również infekcja koronawirusem z Wuhan niesie ze sobą pewne zagrożenie poważnymi konsekwencjami takimi jak powikłania lub nawet śmierć. Charakterystyka wirusa SARS-CoV-2 jest trochę inna niż typowych wirusów (np. paragrypy) wywołujących sezonowe infekcje, głównie górnych dróg oddechowych. Nie atakuje on jedynie komórek nabłonka w drogach oddechowych, ale również niektóre komórki nabłonka pęcherzyków płucnych i naczyń krwionośnych w płucach, a także najprawdopodobniej inne organy (np. jelita). Może to prowadzić do rozwoju rozsianego, śródmiąższowego zapalenia płuc, którego leczenie jest dużo trudniejsze, a konsekwencje mogą być dużo poważniejsze niż ogniskowego zapalenia płuc wywoływanego zazwyczaj przez bakterie.
Czy zatem sytuacja pacjentów zakażonych koronawirusem z Wuhan musi być aż tak dramatyczna?
Jak pokazują dane epidemiologiczne z bieżącej infekcji – NIE. Absolutna większość (ok. 86%) pacjentów ma bardzo lekkie objawy i może nawet nie wiedzieć, że jest zarażona.
To niestety przyczynia się do stosunkowo łatwego rozprzestrzeniania się epidemii. Natomiast tylko stosunkowo niewielki odsetek pacjentów (max. do 3%) umiera, i są to najczęściej osoby w podeszłym wieku (zwykle w nienajlepszym ogólnym stanie zdrowia), lub chore na poważne choroby przewlekłe.
Trzeba bowiem podkreślić, że jak w KAŻDEJ infekcji, jej wynik dla pacjenta jest wypadkową dwóch czynników – zdolności czynnika zakaźnego do wywoływania groźnego zakażenia i zdolności pacjenta do obrony. Na zjadliwość wirusa nie mamy żadnego wpływu, ale dbanie o jak najlepszą odporność jest w zasięgu naszych możliwości.
Co możemy zrobić?
Co zatem robić by ograniczyć ryzyko poważnych konsekwencji zdrowotnych? Powszechnie dostępne są dwa podstawowe kroki, które każdy powinien podjąć w tym celu:
1. Unikanie narażenia na infekcję.
Ten krok jest w zasadzie jedynym zalecanym obecnie przez media i przedstawicieli opieki zdrowotnej. Autorytety w zakresie chorób infekcyjnych apelują o wstrzymanie się od podróży do miejsc objętych epidemią, częste i dokładne mycie rąk oraz utrzymywanie dystansu od osób potencjalnie chorych. Podczas gdy jest to sposób potencjalnie najlepszy (nie zarażać się to nie chorować), to jednak niezwykle trudny do osiągnięcia w praktyce, jeśli nie chcemy żyć przez najbliższe tygodnie lub miesiące w kompletnej izolacji.
2. Utrzymywanie jak najlepszej ogólnej kondycji fizycznej.
O dziwo, o tym autorytety w dziedzinie ochrony zdrowia mówią bardzo niewiele, lub po prostu milczą. Dlaczego? Nie wiadomo. A przecież to oczywiste, że tylko silny organizm ma szanse stanąć do skutecznej walki z jakimkolwiek czynnikiem infekcyjnym. To czego nam potrzeba by wzmocnić organizm, to dużo snu, dobre odżywienie, minimum stresu, również tego wywołanego niepotrzebnym panikowaniem w strachu przed zachorowaniem. Do tego ruch na świeżym powietrzu i unikanie dymu tytoniowego i innych zanieczyszczeń powietrza. No i dużo pozytywnych emocji, bo te wspierają układ odpornościowy jak mało co, a paniczny strach przed infekcją zdecydowanie nie sprzyja ich budowaniu.
Czy to wszystko co możemy zrobić?
Jak na razie niestety nie ma ani swoiście działającego środka zapobiegawczego, czyli szczepionki, ani leku który znacząco łagodziłby przebieg COVID-19, czyli choroby powodowanej przez koronawirusa z Wuhan. Gdy choroba zaatakuje, stosuje się jedynie środki nieswoiście łagodzące objawy (np. leki przeciwzapalne), a w ciężkich przypadkach wspomagające niewydolny narząd oddechowy (tlen lub respirator).
Wypróbowanym sposobem zapobiegania najgroźniejszym infekcjom, stosowanym powszechnie od ponad dwóch wieków są szczepionki. Jednak zanim szczepionka zdolna do skutecznego wzbudzania swoistej odporności przeciwko SARS-CoV-2 stanie się powszechnie dostępna minie prawdopodobnie co najmniej kilka miesięcy. Również jakiekolwiek surowice odpornościowe lub inne źródła swoistych immunoglobulin zdolnych powstrzymać koronawirusa z Wuhan, to raczej pieśń przyszłości.
Na szczęście dostępny jest sposób na taką modulację układu odpornościowego, by uzyskać maksymalną zdolność do skutecznej odpowiedzi na infekcję wirusową. Jest nim suplementacja colostrum bovinum, które w wielu badaniach udowodniło, że zdolne jest do wspomagania odporności przeciwko różnorakim wirusom, wliczając to tak „trudne” czynniki infekcyjne jak HIV.
Włoscy badacze wykazali w próbie klinicznej, że uzyskana w wyniku stosowania colostrum protekcja przeciwko sezonowym infekcjom dróg oddechowych jest kilkakrotne lepsza, niż rozwinięta w wyniku stosowania szczepionki przeciw grypie. Wynika to z faktu, że szczepionka ta chroni pacjentów w najlepszy, bo swoisty sposób, ale tylko przed infekcją wirusem grypy. Natomiast colostrum wspomaga mechanizmy odpornościowe w walce z bardzo szerokim spektrum różnorodnych wirusów.
Dlatego należy się spodziewać, że może ono skutecznie podnosić zdolność układu immunologicznego do odparcia, lub przynajmniej znacznego złagodzenia infekcji wirusem SARS-CoV-2, choć JAK DOTĄD, z oczywistych powodów, dowodów naukowych na to nie ma. A więc można oczekiwać, że optymalny efekt zostanie uzyskany, gdy pacjent zaszczepiony przeciw grypie będzie przyjmował colostrum.
Dlaczego colostrum może pomóc w walce z koronawirusem?
Jakie są podstawy, by oczekiwać takich efektów stosowania colostrum w protekcji przed poważnym zachorowaniem na COVID-19? Odpowiedź przynosi przede wszystkim doświadczenie płynące z badań pod tym kątem wielu innych chorób wirusowych.
Jednym z mechanizmów prowadzących do tak pozytywnych skutków może być udowodniona w licznych eksperymentach zdolność colostrum lub jego poszczególnych składników do modulacji swoistych elementów układu immunologicznego. Modulacja ta pozwala na szybkie i skuteczne wytworzenie w pełni rozwiniętej odporności swoistej, odpowiedzialnej za eliminowanie wirusa i zarażonych nim komórek. Efekt ten jest podobny do sytuacji, jaka powstaje po zastosowaniu szczepionki, choć pojawia się nieco wolniej, dopiero w trakcie toczącej się infekcji. Jednak uzyskanie tego stanu odporności może pozwolić pacjentowi uchronić się przed najgorszymi konsekwencjami zdrowotnymi.
Innym efektem pozwalającym oczekiwać, że colostrum może przynieść pozytywne skutki zdrowotne przy infekcji wirusem z Wuhan jest jego zdolność do racjonalizacji i zmniejszania nasilenia reakcji zapalnych. Infekcjom wirusowym przybierającym rozsianą, rozległą formę może towarzyszyć zapalenie o takim nasileniu, że wywołuje to opisywaną przez niektórych autorów tzw. burzę cytokinową. Wskazują oni, że to właśnie ten stan gwałtownej i niekontrolowanej aktywacji elementów układu odpornościowego prowadzić mógłby do ekstremalnego nasilenia i najbardziej tragicznych skutków infekcji koronawirusem.
A zatem dwa mechanizmy – wzmocnienie i usprawnienie wytwarzania odporności swoistej oraz redukcja i racjonalizacja zapalenia mogą być odpowiedzialne za protekcyjne działanie suplementacji colostrum w infekcji wirusowej. Dlatego wszystko wskazuje na to, że może być ona doskonałym uzupełnieniem wcześniej wymienionych kroków zmniejszających ryzyko ciężkiej infekcji COVID-19. Żaden inny dostępny na rynku środek nie oferuje choćby zbliżonego potencjału w tym zakresie.
Autorem tekstu jest Dr Maciej Hałasa - Immunolog